Haft krzyżykowy to moje pierwsze zetknięcie się z rękodziełem , byłam wtedy jeszcze młodszą nastolatką , dlatego mam do niego sentyment :)
Wiadomo przez lata uzbierała się cała kupka wyhaftowanych obrazów o różnej tematyce i aż żal , aby nadal tkwiły na dnie szafy zapomniane , prawda? Niech ujrzą światło dzienne !
Bardzo , ale to bardzo ucieszyłam się, kiedy odezwała się do mnie Aga z pytaniem czy nie mam jakiegoś haftu ze Świętymi osobami . Widziała haft ze Świętą Rodziną , który przygotowałam w moim Candy :) Kto się nie zapisał jeszcze to serdecznie zapraszam :) A wracając do tematu ... i owszem dysponowałam haftem Matki Boskiej , który dłuższy czas przeleżał w szafie ( właściwie lata !) , a że Agnieszce przypadł obrazek do gustu , to zdecydowałyśmy się na wymiankę !
I tak oto tym sposobem mój haft znalazł nowy dom , z czego jestem zadowolona .
Matka Boska wisi w pokoju córki Agnieszki i to one wybrały ramkę . Muszę przyznać , że bardzo gustowną . Sama pewnie bym też taką dała:):)
Dziękuję za wymiankę z serca :)
Pozwoliłam sobie pożyczyć zdjęcia od Agi
Tak wyglądał haft u mnie przed oprawą.
Oprawa dodaje niepowtarzalnego uroku obrazkowi :)
Z prezentów od Agnieszki jestem bardzo zadowolona , ponieważ dostałam dokładnie to co chciałam . Jak widać każda strona jest usatysfakcjonowana , a to najważniejsze !
Jeśli ktoś by chciał taki haft , to chętnie zrobię ... tylko nie zaraz !!
Moje młodsze dziecko dzisiaj mnie dobiło..... muszę przyznać , że ma zdolności po mnie co nie zdarza się z pokolenia na pokolenie, ale ja już pomału nie mogę ogarnąć tego całego jej twórczego bałaganu. Wiadomo dziś sobota , więc wysprzątałyśmy ze starszą córką dom na niedzielę , wchodzę do kuchni , a tam na stole , na podłodze i pod stołem cały warsztat twórczy i powstaje renifer na okno jak raczyła mnie oświecić moja ratolość ! Z godzinę prosiłam ją , aby posprzątała po sobie i ... nic ! Więc zdenerwowana mówię " poskarżę na Ciebie do taty ".
A córka do mnie z takim tekstem : I co będziesz mnie karać za kreatywność ??
Szczeka mi opadła ........ i nadal leży na podłodze ! Ma swojego bloga , kto chce niech zajrzy i oceni TĘ KREATYWNOŚĆ :)
Postanowiłam upleść okrągłe koszyczki z materiałowym dnem . Muszę przyznać , że plecie się je wygodniej niż kwadratowe .... wiadomo okrągłe nie maja kantów , które trzeba pilnować :):) Siedziałam wieczorami i zwijałam "te papierki " tu czytać rurki :) jak ten świstak w reklamie czekolady ! Lubię to robić , więc szło mi bardzo sprawnie to zwijanie materiału potrzebnego do plecenia koszyczków tudzież innych wyrobów z papierowej wikliny :)
Powstały dwa koszyczki , takie szaraczki, które powędrowały do Anetty na ogarnięcie bałaganu:) Mam nadzieje , że się przydadzą .
W ramach tej naszej wymianki , ja wysłałam koszyczki , a Anetta podarowała mi trochę "przydasiów ". W ten prosty sposób oby dwie jesteśmy bardzo zadowolone .
Dziękuję z serca :)
Moje okrągłe koszyczki
A to prezenty od Anetty z bloga Jamiołowo :)
A z kolorowanki bardzo ucieszyła się córcia :)
Zrobiłam też mały okrągły koszyczek , ale ten już pomalowałam lakierobejcą.
Ciągle bawię się w zwijanie rurek , więc powstaną nowe koszyczki !
Kiedy teraz przeglądam zdjęcia z nad morza , to tamten czas wydaje mi się jakby to była jakaś nie rzeczywista bajka ! Bo było jak w bajce - bajecznie :)
Dużo zawdzięczam mojej koleżance Ani , która zechciała mnie gościć w swoim domu , karmiła , dała nocleg , poświęcała mi czas, pokazała tyle nie zwykłych miejsc w Kołobrzegu i okolicach , jeździła ze mną wszędzie , a jeśli nie mogła to towarzyszyła mi jej córka . Wiadomo ja miałam wakacje i wolne , a Ania musiała pogodzić pracę i mnie :)
Bardzo chciałam zobaczyć Koszalin ze względu , że kiedyś byłam w tym mieście na kolonii ......lata temu ... Oczywiście wybraliśmy się do Koszalina , gdzie pokazała mi swoją plastyczną szkołę córka Ani, odwiedziłyśmy pocztę ( niestety nie pamiętałam tego budynku ), zobaczyłyśmy Katedrę , która stała tam nadal, taka jaką ją zapamiętałam będąc dzieckiem , natomiast Rynek się zmienił , rozbudował , zabrakło mi okrągłej fontanny .....
Najwięcej czasu spędziłyśmy w Kołobrzegu . Oczywiście były spacery brzegiem morza , chętnie z nich korzystałam , polubiłam to. Wybrałyśmy się też na całodzienne opalanie i kąpiel . No, cóż kąpiel mnie nie zachwyciła , a raczej zimna woda .... ja zmarzluch więc mi było zimno z czego śmiała się córka Ani i wyciągała mnie w morze ! Bo jak słusznie twierdziła być nad morzem i się nie wykąpać ! Zgroza ! Wierzcie mi , że temperatura była wysoka (30 stopni ?? ). Ciekawe co ja bym zrobiła jakby było zimniej ? Pewnie zamieniła bym się w sopel lodu ! A tak dzięki determinacji małolaty kąpałam się w morzu !!!
Na plaży w Kołobrzegu było pełno ludzi , wiadomo sezon (choć to był sierpień ), wszędzie hałas, krzyki dzieci , dlatego innym razem wybrałyśmy się na "dziką " plażę do Grzybowa i tu było o niebo lepiej . Błogi spokój , szum fal , krzyki mew ..... Nawet się opaliłam :)
Oprócz kąpieli i opalania Ania pokazała mi dużą część miasta , tu się uczyła , kiedyś pracowała , więc dobrze zna miasto !Podziwiałam Ratusz , Rynek , zabytkowe kamienice , urocze uliczki oraz molo , którym szczerze byłam zachwycona i tu najwięcej spędziliśmy czasu rozmawiając . Na koniec moich wakacji popłynęłyśmy w rejs stateczkiem po morzu o zachodzie słońca...... to było jedno z moich marzeń ..... spełniło się :):)
Ze szczęścia zakręciły mi się łzy w oczach , to było tak coś pięknego , że aż nie rzeczywistego !
Szkoda , że brakło mi czasu na zwiedzanie muzeów , ale była tak ładna pogoda , ze grzechem by było siedzieć w czterech ścianach !
Wspomnienia z nad morza pozostaną mi na zawsze, ale ja nie była bym sobą jakbym coś nie przywiozła na pamiątkę .... przytargałam do domu .... kamień z Bałtyku . Mąż jak to zobaczył to popukał się w głowę:) Leży ów kamień w ogródku :):)
Kilka moich letnich fotek :)
Dziś chcę Wam pokazać moje szydełkowe aniołki . Było ich więcej niż widać na zdjęciach , ale ... poszły już w świat ! Fajnie się robi takie drobiazgi, potem są śliczną ozdobą na choince. Wiem co piszę , sama mam tak ozdobioną choinkę , tylko , że co roku ubywa mi w tajemniczy sposób aniołków z choinki , czyżby duchy ?? Szczególnie po wizycie znajomych i rodziny :):):)
Te aniołki wysłałam do mojej sanatoryjnej koleżanki , z którą mimo upływu czasu nadal utrzymuję serdeczną więź :) Wiem , że ma wnuki , to się dzieciaczki ucieszą !
Chcę Wam pokazać coś zabawnego :) Mam kota Felusia , który kiedy był mały zawsze wdrapywał mi się na kolana i sobie spał , w tym czasie robiłam sobie na szydełku i nawet ruszająca się nić nie była w stanie go obudzić . Jak robiłam aniołki to też wdrapywał mi się na kolana i mi grzał nogi oraz rozkosznie mruczał , co uwielbiam ! Ale kot nie zdawał sobie , że już jest duży , po prostu urósł i ciągle spadał mi z kolan ! Z maniackim nastawieniem z powrotem mi wskakiwał na kolana i dalej robiliśmy razem anioły :):) I jak nie kochać takiego zwierzaka , prawda ??
Stworzyłam takie oto koszyczki na "przydasie " ! Każda z nas , która tworzy boryka się z bałaganem w swoich "skarbach". Ja nie odbiegam od reszty :):) Co jakiś czas próbuję ogarnąć swój bałagan i wiem z doświadczenia , że takie koszyczki ułatwiają sprawę !
Biały koszyczek obiecałam w komentarzu Agnieszce , więc on wędruje do niej jako prezent już na Mikołajki :) Mam nadzieję , że się jej spodoba i będzie w użyciu .
Pomyślałam sobie, że chętnie zrobię dla osób potrzebujących koszyki na swoje "przydasie " za "przydasie " dla mnie . Mogą to być :włóczka , kordonki do szydełka , mulina !
Biały koszyczek jest z materiałowym dnem , pomalowany lakierem , natomiast ciemny jest pomalowany lakierobejcą - dla każdego według gustu :):)
Co Wy na to ?? Czy będzie ktoś chętny ??